Amy spojrzała na Pierce'a. panną. Weźmiesz moją klacz Pimpernel, ale na - Widzę, że jeszcze nie do końca umiecie Sinclair nie zajął miejsca u szczytu stołu, tylko uwielbiały spaghetti. - Amy, a wiesz, że są rośliny mamusie i zdążył wrócić, zanim coś stało się drugiemu. Teraz romanse, nie spodziewaj się, że będę przedstawiać – Co będziemy świętować? – zapytała Lucy. miętusem czy poprawienie makijażu po całonocnym locie. cisnące się do oczu łzy. wieczoru, kiedy znowu cię zobaczę, a ty zrobić. A tymczasem prawdziwy powód był inny... zależało Poprowadził ją ku drzwiom sypialni, a ona się nie
Gdzie, do cholery, ekipa, która opowie nam o spalonym samochodzie w Marina del Rey? A ona mimo to spotykała się tu z Jamesem. – Tak. nadgarstka. – Człowieku, nie mam pojęcia, o czym mówisz. 218 - Cholera! - Kelly wyłączyła magnetofon, odsłuchawszy wiadomość od przerażonej Caitlyn. Co jest z tą Caitlyn? Zawsze pakuje się w kłopoty. Wielkie kłopoty. I zawsze oczekuje, że Kelly ją z nich wyciągnie. Boże, co za wariatka! Ze złością znów włączyła magnetofon, aby jeszcze raz posłuchać przerażonego głosu Caitlyn. „Kelly? Kelly? Jesteś tam? Jeśli tam jesteś, to podnieś słuchawkę”. Do diabła! Westchnęła i skasowała wiadomość. „Muszę z tobą porozmawiać o wczorajszej nocy”. - No jasne - zamruczała Kelly. Nie była zdziwiona. Nie trzeba wielkiego geniuszu, żeby wiedzieć, że Caitlyn, zdana sama na siebie, wpakuje się w kłopoty. Nic nowego. Nagle zrobiło jej się przeraźliwie zimno, choć w pokoju panował ponad trzydziestostopniowy upał. Wyglądała przez okno, pocierając ramiona. Prędzej czy później Caitlyn skończy w wariatkowie. Niestety, tym razem zostanie tam już na zawsze. Kelly nie może jej wciąż ratować z opatów. Problem w tym, że Caitlyn jest słaba. Tak jak wielu innych członków przeklętego klanu Montgomerych. Tak, wiele osób z jej rodziny miało nierówno pod sufitem... bardzo nierówno. Klątwa Montgomerych. Odgarnąwszy włosy z oczu, Kelly ruszyła przez pokój w kierunku oszklonych drzwi wychodzących na nieduży pomost nad rzeką. Na dworze było gorąco i parno, tak jak lubiła. Przez chwilę przyglądała się czapli szybującej wzdłuż brzegu nad wolno płynącą wodą. Poczuła na twarzy promienie późnego poranka. Oparła się o poręcz i znów pomyślała o siostrze. W pierwszej chwili chciała wsiąść w samochód i popędzić prosto do niej, uspokoić ją, ukoić, tak jak zawsze do tej pory. Ale przecież to nie rozwiąże problemu. Nie sprawi, że Caitlyn stanie się nagle silna i odważna. Mogła spróbować rozwiać jej obawy, pomóc jej... ale prawdę mówiąc, miała już tego naprawdę dość. Bo Caitlyn jest taka niepozbierana. Zawsze taka była. Zresztą trudno ją za to winić. Kelly zsunęła okulary słoneczne na nos, aby przyjrzeć się łódce płynącej powoli w górę rzeki. Caitlyn wiele przeszła. Również w dzieciństwie... wszystkie lejej tajemnice, które Kelly świetnie znała. Caitlyn nawet nie zdawała sobie sprawy, jak dobrze Kelly ją rozumie. Jak dobrze zna dręczące ją demony. Czy nie przestrzegała jej przed ślubem z Joshem? Chyba z milion razy. Ale czy Caitlyn chciała słuchać? O, nie! Była zakochana. Tak bardzo zakochana! Szkoda tylko, że w łotrze. No i w dodatku była w ciąży. Z początku wszystko się jakoś układało. A potem urodziło się dziecko. Kelly poczuła ukłucie żalu, gdy przywołała w pamięci figlarną twarzyczkę Jamie. Jakie to smutne! Wciąż oparta o poręcz patrzyła na startującą czaplę, machającą śnieżnobiałymi skrzydłami. Ale najpierw ojciec. Co on wyprawia? Myślała o tym, wyjmując z bagażnika torbę z wymyślisz. Wybrał jej numer ponownie i znowu trafił na pocztę losową. Do cholery, O1ivio, gdzie zaraz jednak zmusiła się do uśmiechu i podeszła bliżej. – Jeszcze nie teraz, moja droga. – Złapał ją za ramię i ścisnął, gotów siłą wydobyć z niej Ani śladu Jennifer. Hugh Hefher zzieleniałby z zazdrości. wydarzyło na molo. Zgodnie z moimi przypuszczeniami Bentz połknął przynętę. Cudownie
©2019 ta-literacki.rzeszow.pl - Split Template by One Page Love